Sprowadziłam sobie do oferty mate-szczotkę do filcowania i obsadki 7-igłowe (
tutaj są).
Oczywiście skończyło się na tym, że musiałam przetestować i wsiąkłam totalnie zachwycona!!!
Zawsze byłam zbyt leniwa do filcowania na sucho (chociaż wiedziałam, że efekty są genialne), ale dziubanie pojedyńczą igiełką godzinami przerastało moją cierpliwość...
Dziubanie na profesjonalnej macie siedmioma igłami jednocześnie definitywnie zmieniło moje podejście do filcowania na sucho :) Końcowe dofilcowywanie jedną igiełką jest czystą przyjemnością :))
Obsadki są genialne, bo oprócz tego, że nieprawdopodobnie przyspieszają pracę, to mają dodatkowo zabezpieczenie przed podziubaniem się :)
W ramach testowania powstały kolczyki serduszkowe:
Wszystkie robione z jednej formy - wymiary 4x4 cm bez bigli, 4x5,5 cm z biglami.
Bigle duże, posrebrzane.
Idąc za ciosem postawnowiłam przetestować jak się filcuje na styropianie hurtowymi igłami, kiedyś zrobiłam próbe pojedyńczą igłą i pracochłonnośc mnie dobiła, ale obsadka zrobiła swoje i bombka poszła niezwykle sprawnie.
Bombka ma 7 cm średnicy i muszę koniecznie dokupić do niej
wąską złotą wstążke na wymianę za sznurek woskowany.
Szeroka jest za szeroka, atłasowe nie pasują...
Na koniec przetestowałam dzwonek, ale zdecydowanie odradzam chyba, że macie dzwonek pełny. Igły przebijając się do środka sypały śmieciem styropianowym, środek też trzeba było wypełnić, ale miałam trochę prefilcowanych drobiazgów. Dzwonków już nie będę robić.
Ogólnie duże objawienie, że jak sie zaposiada profesjonalny (niestety nie tani, buu) sprzęt, to jednak praca idzie o niebo szybciej, a paluszki nie są pokaleczone.
I właściwie nie wiem co cenniejsze...